Przekroczyłem Rubikon, teraz wchodzę w nią głęboko
Palimy zioło, leci "September", poznajemy się na nowo
Jakby co mam problem z głową, ale spoko zrobię showoff
Myślę o tym co będzie, bo i tak już nie mogę się cofnąć
Nasze numery to kosmos, każdy o nim słyszał, nie każdy był tam
Z Kamilem zrobimy trip, wrzuć na odsłuchy nim zamkniemy do rakiety drzwi
Znowu puszczam hit i dym i tak całą noc
Przechodźcie na frutarianizm, bo dojrzał pracy mojej owoc
Mój gang robi flexin', ja z Małą okupuję backseat
Groupies chcą coś ukręcić, więc nam pokazują piersi (Ej, ej)
Nie muszę być pierwszy (Ej, ej) i tak jestem daleko od reszty (Ej, ej)
Życie to zabawa, a melanż jest przedni (wierz mi)
Patrzę jak świąt się kręci przez to zakręcone łapię jazdy
Nie myśl ze stres mi zszedł, skoro już nie sięgam po fajki
Teraz chodźmy zatańczymy, nie dbajmy o zdrowie i hajsy
Jutro pójdziemy pobiegać, los nas sałatą nakarmi
Nigdy nie miałem większej frajdy niż mam teraz
A moja dusza nie należy do lucyfera
Już możecie mi wkładać te pliki do portfela
Przechodziłem przez to sam, a zacząłem od zera
Już nie mam sił przekonywać ich do swoich racji
Chcę tylko wiecznych wakacji i niczym się nie martwić
Podaję jej garść pistacji i strzela korek, obraz faluje jakbym był Salwadorem
Obwieszę ją złotem (Ej), mam dość tych plotek (Ej)
I ludzi którzy mieli mnie za idiotę przez to co robię
Nie słucham ich bla bla Kotek, nie robię z nimi fotek
Szczeny opadną im potem, jak zobaczą nas na stosie monet
Chcą być jak holter, spojrzeć mi na serce
Ono jest tylko dla bliskich, niech patrzą mi na ręce
Lepki susz zwijam w bletkę, nie cofam za daleko zaszedłem
Gonię szczęście i pengę, ale ponad wszystko stawiam to co dla mnie najcenniejsze
Tornister na plecy idę na lekcje, uczę się życia codziennie
Skumałem temat, omijam korki, rozwijam się w tym zatrutym mieście
Ekstaza wypełnia wewnętrzne, znam odpowiedzi jak sensei, ty pytaj o co zechcesz
Tylko nie wrócę tam gdzie byłem wcześniej
Na znieczulony świat zbyt wrażliwy jestem
Wszystko się zmienia zaczyna działać z sensem
Kiedyś się obudzę w Wwa z czystym powietrzem
Nigdy nie miałem większej frajdy niż mam teraz
A moja dusza nie należy do lucyfera
Już możecie mi wkładać te pliki do portfela
Przechodziłem przez to sam, a zacząłem od zera