Nie bądź taki cwany
Bo będziesz bujany
Słyszysz?
Takich jak Ty, to ja co dzień rano jem na śniadanie
I popijam herbatą z mlekiem
Byłeś, jesteś, będziesz
Mówisz zawszę i wszędzie
Byłem, jestem, będę
Pod każdym względem
Tak już dużo przeżyłeś
Tak już dużo widziałeś
Zjadłeś wszystkie rozumy
Umiaru nie miałeś
Oto Ty
Cały Ty
Nikt chyba Cię nie ogarnie
Przed Tobą każdy drży
Oto Ty, cały Ty
Jesteś panem swych dni
Ty jesteś panem życia
Nikt nie podskoczy Ci
Widzisz teraz jaki jesteś malutki
Nawet do pięt mi nie dorastasz
Takich jak Ty
To ja
To ja omijam z daleko
Bo kim wy właściwie jesteście?
Co?
No kim?
Mięczaki
Kto Ci jeszcze zaszkodzi?
Kto Ci nogę podstawi?
Niech no tylko spróbuje
Się juchą zadławi
Nikt Ci nie jest potrzebny
Więc nikogo nie szukasz
Sam wiesz wszystko najlepiej
To Twoja sztuka
Nagle mrok
Gasną wszystkie latarnie
Zaczynasz czuć się marnie
Twe ciało dziwnie drży
W oczach odcienie szarości
I prosta od ucha do ucha
Zęby zgrzytają ze złości
Lecz zgrzytu nikt już nie słucha
Bo nie ma miejsca w tym niebie dla Ciebie, dla Ciebie
Nie ma miejsca w tym niebie dla Ciebie, dla Ciebie
Nie, nie mam miejsca w mym niebie dla Ciebie, dla Ciebie
Nie ma miejsca w mym niebie dla Ciebie, dla Ciebie
Nie mam miejsca dla siebie w Twym niebie, w Twym niebie
Nie mam miejsca dla siebie w Twym niebie, w Twym niebie
Nie, nie mam miejsca dla Ciebie w mym niebie, w mym niebie
Nie mam miejsca dla Ciebie w mym niebie, w mym niebie
Zamknąłeś mi - do nieba drzwi
Dlaczego?
Zamknąłeś mi - do nieba drzwi
Dlaczego?
Dlaczego tak się stało?
Dlaczego to się stało?
Niech ktoś mi da odpowiedź
Dlaczego? Dlaczego?
No powiedz Panie Boże
Dlaczego tak się stało?
Nie możesz mi otworzyć?
Nie mogę, nie - mogę