Back to Top

Sztylet Video (MV)




Performed By: CyCeK
Language: Polish
Length: 2:58
Written by: Jakub Wójcicki




CyCeK - Sztylet Lyrics
Official




Leżę bez władzy jak po operacji
I czuje te presje żeby robić tracki
I czuje na sobie te presje że mam być osobą
Która dla niej zrobi parę rzeczy więcej
A ja, a ja nie zapytam jak minął dzień
Czuje że nie nadaje się dla ciebie
Chyba coś pękło i robię to źle
Napierdalam nuty i nie myślę co mnie czeka
Teraz co pomaga to jedynie butla Jacka
Problemy ze sobą których ona nie rozumie
Nie wie że ją kocham ale chyba to rozumie
Twoje oczy takie duże chyba w nich utonę
Jak co weekend w butli z alkoholem
Ale jak to
Skoro widzisz mój uśmiech
Udaję, To nie Trudne
Znowu płacze samemu w nocy
Myślę ciągle o bliznach po tym jak
Popełniam kolejny grzech
I wbijam jej w serce sztylet
Kuba co ci jest
Pojebany ze mnie gość
Znowu przepiłem całą noc
A jak wstanę będzie nowy rok
Minęły cztery pory roku jak Vivaldi
Ja ciągle myślę o mojej vis a vis
Zwiększona dawka propofolu
Jak Michael Jackson
Dla mnie błyszczysz jak gwiazdy na niebie
Albo ta gwiazda na heinekenie
Nie kupię ci bukietu róż, ja kupię ci sztylet
Byś mogła otworzyć mi serce
Problemy na głowie których sam nie rozumiem
Presja i stres torturują mi dusze
Nieidealny a chce taki być
Miły dla wszystkich lubiany szczęśliwy
A w rapie niech Kuba wyjebie na szczyt
Ta płyta przeplata mój życiowy syf
I jara mnie wizja własnego sukcesu
Ciągle o tym myślę gdy zasypiam w cieniu
Znowu płacze samemu w nocy
Myślę ciągle o bliznach po tym jak
Popełniam kolejny grzech
I wbijam jej w serce sztylet
Kuba co ci jest
Pojebany ze mnie gość
Znowu przepiłem całą noc
A jak wstanę będzie nowy rok
Raz robię bawię się muzą
Raz robię na serio
A ciemny w tym życiu jestem jak Venom
To nie tak kurwa że walczę z depresją
Ja walczę ze sobą i limitami
Niedługo się rozpędzę jak Ferrari
Jak Salvador Dali a nic mi nie dali
Sam maluje obraz podziwiają fani
Chce być w grupie osób nazywanej raperami
Gra mi melodia a ja kładę wersy
Czasem chujowy a czasami lepszy
Nie chce mieć obrazu i widoku nędzy
W taki sposób kończą nawet najlepsi
Stoję spokojnie gdzieś poza zbiorem
Ale teraz chce stać gdzieś na przodzie
Jeśli nie wyjdzie muzyka to spluwa do głowy
I mówię do widzenia
Znowu płacze samemu w nocy
Myślę ciągle o bliznach po tym jak
Popełniam kolejny grzech
I wbijam jej w serce sztylet
Kuba co ci jest
Pojebany ze mnie gość
Znowu przepiłem całą noc
A jak wstanę będzie nowy rok
Znowu płacze samemu w nocy
Myślę ciągle o bliznach po tym jak
Popełniam kolejny grzech
I wbijam jej w serce sztylet
Kuba co ci jest
Pojebany ze mnie gość
Znowu przepiłem całą noc
A jak wstanę będzie nowy rok
[ Correct these Lyrics ]

[ Correct these Lyrics ]

We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


Polish

Leżę bez władzy jak po operacji
I czuje te presje żeby robić tracki
I czuje na sobie te presje że mam być osobą
Która dla niej zrobi parę rzeczy więcej
A ja, a ja nie zapytam jak minął dzień
Czuje że nie nadaje się dla ciebie
Chyba coś pękło i robię to źle
Napierdalam nuty i nie myślę co mnie czeka
Teraz co pomaga to jedynie butla Jacka
Problemy ze sobą których ona nie rozumie
Nie wie że ją kocham ale chyba to rozumie
Twoje oczy takie duże chyba w nich utonę
Jak co weekend w butli z alkoholem
Ale jak to
Skoro widzisz mój uśmiech
Udaję, To nie Trudne
Znowu płacze samemu w nocy
Myślę ciągle o bliznach po tym jak
Popełniam kolejny grzech
I wbijam jej w serce sztylet
Kuba co ci jest
Pojebany ze mnie gość
Znowu przepiłem całą noc
A jak wstanę będzie nowy rok
Minęły cztery pory roku jak Vivaldi
Ja ciągle myślę o mojej vis a vis
Zwiększona dawka propofolu
Jak Michael Jackson
Dla mnie błyszczysz jak gwiazdy na niebie
Albo ta gwiazda na heinekenie
Nie kupię ci bukietu róż, ja kupię ci sztylet
Byś mogła otworzyć mi serce
Problemy na głowie których sam nie rozumiem
Presja i stres torturują mi dusze
Nieidealny a chce taki być
Miły dla wszystkich lubiany szczęśliwy
A w rapie niech Kuba wyjebie na szczyt
Ta płyta przeplata mój życiowy syf
I jara mnie wizja własnego sukcesu
Ciągle o tym myślę gdy zasypiam w cieniu
Znowu płacze samemu w nocy
Myślę ciągle o bliznach po tym jak
Popełniam kolejny grzech
I wbijam jej w serce sztylet
Kuba co ci jest
Pojebany ze mnie gość
Znowu przepiłem całą noc
A jak wstanę będzie nowy rok
Raz robię bawię się muzą
Raz robię na serio
A ciemny w tym życiu jestem jak Venom
To nie tak kurwa że walczę z depresją
Ja walczę ze sobą i limitami
Niedługo się rozpędzę jak Ferrari
Jak Salvador Dali a nic mi nie dali
Sam maluje obraz podziwiają fani
Chce być w grupie osób nazywanej raperami
Gra mi melodia a ja kładę wersy
Czasem chujowy a czasami lepszy
Nie chce mieć obrazu i widoku nędzy
W taki sposób kończą nawet najlepsi
Stoję spokojnie gdzieś poza zbiorem
Ale teraz chce stać gdzieś na przodzie
Jeśli nie wyjdzie muzyka to spluwa do głowy
I mówię do widzenia
Znowu płacze samemu w nocy
Myślę ciągle o bliznach po tym jak
Popełniam kolejny grzech
I wbijam jej w serce sztylet
Kuba co ci jest
Pojebany ze mnie gość
Znowu przepiłem całą noc
A jak wstanę będzie nowy rok
Znowu płacze samemu w nocy
Myślę ciągle o bliznach po tym jak
Popełniam kolejny grzech
I wbijam jej w serce sztylet
Kuba co ci jest
Pojebany ze mnie gość
Znowu przepiłem całą noc
A jak wstanę będzie nowy rok
[ Correct these Lyrics ]
Writer: Jakub Wójcicki
Copyright: Lyrics © O/B/O DistroKid

Back to: CyCeK

Tags:
No tags yet