Zagubiony, podeptany, ocknąłem się na zgliszczach nieśmiertelnej duszy
Resztką sił uderzam w serce. Otwieram usta, by się nie udusić. Gdzie jestem?
Czy to w ogóle ja? Jestem jeszcze człowiekiem?
Zagubiłem już tę drogę, którą tak uparcie chciałem iść. Czy mosty już spalone?
Aż boję się odwrócić. Zagubiłem serca rytm. Oddechu szum wnet ucichł
Echem odbija się okrzyk cierpiącej duszy. Gdzie jestem? Czy to w ogóle ja?
Jestem jeszcze człowiekiem? Pytania w głowie kłębią się, lecz odpowiedzi nie słyszę
Szukam jakiegoś znaku, co będzie drogowskazem? Co zbawi mnie, co zetrze w pył?
Co prawdą się okaże? Znów idę dalej, brnę przez mgłę. Rozdarty staram podnieść się
Co skróci męki me?