[ Featuring Numer Raz ]
Wepchnięty na górę moc czynów ze snów
Dała siłę by przekształcić istnienie w ruch
Ciężar pod stopami na fali prędkości rzuca szum
Szumi szok radość mi niesie a strach trzyma mi but
Wychyla mnie wiedza a popycha wiatr z gór
Wolność chwyta w ramiona i tuli tak słodko
Szkoda tylko, że tragedia też chciałaby dotknąć
Sunę w dół jakbym zamiast nich utulić miał śnieg
Tylko cień czasem dogoni mnie
Pochylam się oddając ręce marzeniom
Widzę skały i wiem, że już lecę nad ziemią
Bóg przyjął mnie i uściskał za nogi
Niech dobry los dba o królów bezdroży
Wyrzucił w przód bym pokonał tą trasę
Życie jest szczęściem, choć szczęście jest czasem
Możliwości jest wiele by spotkać się z celem
Mam 90 minut by zdobyć ten teren
Głód zwycięstwa z każdą minutą wzrasta
Czekam na moment aż nadejdzie szansa
W biegu na wietrze powiewa mi T-shirt
I mam nadzieję, że dziś doping dopisze
Bo zapach świeżo skoszonej trawy
Dodaje odwagi by w końcu wziąć w swoje ręce sprawy
Biorę ciężar na moje barki
Wymagający przeciwnik zmusza mnie do walki
Kolejny trybik i już jestem dalej
W pocie czoła czekam na odpowiednią falę
Bramkarz naprzeciw chce mi przeszkodzić
By pod żadnym pozorem nie strzelić mu goli
Strach przed kontuzją odchodzi w niepamięć
Ten mecz jest jak życie, więc nie chce przegranej
Biorę głęboki wdech nim rzucę się na fale
Choć dobrze wiem że tyle trenowałem
Stoję na wiedzy czując pasji pianę
A góra rośnie i nie wiem czy zjadę
Przez pęd myśli znikają
Zostaje sam ja z wielką falą
Wychowany w blokach na Emokah gdzie wybór jest prosty
Ale można się postarać chociaż mam potencjał
I siłę do walki nie na pokaz chce walczyć
Musi sił starczyć to jest rozkaz
W jakiej dziedzinie odnajdziesz się chłopcze
Pytali od najmłodszych lat brat mnie w tym poprze
On wybrał karate na tatę nie patrzę
Bo uciekł za hajsem zostawiając matkę
Każdy ma swój wybór w pogoni za falą
Jedni walą a inni się tylko żalą
Ja wskoczyłem i płynę na pohybel złośliwym
Mimo że to wysiłek i nadmiar włosów siwych
Mogłem zostać sportowcem przez krajobraz pod oknem
Warszawianka tylko wtedy byłem jeszcze chłopcem
Inna zajawka nie życie poważne
Wybrałem swoją drogę wciąż klucząc po rap grze
Moja głowa to ocean, który teraz śpi
Czekam dziś na falę, którą niosą sny
Wiele dni i wiele nocy myślę o tym
Kiedy wreście nadejdzie będę gotowy
Koncentracja powoduje że nie widzę nic
Setki razy w myślach robiłem ten trik
Otoczenie nie rozprasza mnie wcale
Znam przeznaczenie jak modlitwę na pamięć
Wiara unosi moje doświadczenie
Wiem gdy się odepchnę to już tego nie zmienię
Kocham prędkość kocham technikę i lekkość
Tylko ja i break beton i trik skateboard
Mam nadzieję że to dziś bo jeśli tak
Czekam dalej słucham co powie wiatr
Czy poniesie mnie po wodzie tak jak chciałem
Poza skalę stylu, który dotąd znałem
I w tym miejscu jest pewność nie ma czasu się bać
Strach odleci szybko poza ten świat
Tamto lato i stara ławka tam rozpęd
Najazd na schody wybicie jak ptak
W locie nad moją deską będę wiecznie trwać, Trwać
Biorę głęboki wdech nim rzucę się na fale
Choć dobrze wiem że tyle trenowałem
Stoję na wiedzy czując pasji pianę
A góra rośnie i nie wiem czy zjadę
Przez pęd myśli znikają
Zostaje sam ja z wielką falą
Biorę głęboki wdech nim rzucę się na fale
Choć dobrze wiem że tyle trenowałem
Stoję na wiedzy czując pasji pianę
A góra rośnie i nie wiem czy zjadę
Przez pęd myśli znikają
Zostaje sam ja z wielką falą