Urodzony w szpitalu na Solcu
Mama dwa etaty tata w Anglii Żeby zdobyć tu trochę pieniążków
Nie liczę na rabaty same tarapaty
Z których siostra wyjęła na końcu
Zakładamy arafaty wychodzimy z chaty mama modli bym wrócił w porządku
To nie karnawały ani kabarety z Ulicy prosto na wybiegi
Tak wszystko szybko możesz zmienić
Nie będe zgrywać tu poety
Freestyle był na klatkach kiedyś Nie dorastasz do pięt niestety
Beat kudłaty dał następny przez to podkręcamy licznik
Nikt z nas tutaj nie chce biedy Przez to wygrywamy wyścig
To długi maraton my sprintem biegniemy
Biegną za sałatą więc wszędzie pojeby
Kto został normalny nikt nie jest dziś szczery
Wiedziałem od zawsze więc odstęp od gości
Nauczono Orientu nie kreatywności
Gadzin 4K
W nowej jakości bo jakbym tak usiadł do tego to piszę to na raz
Nie obchodzi mnie schemat Piccasso malarz jedynie że w tekstach
Nie dopowiadaj sobie mnie nie znasz
Stylów mam trzysta dwadzieścia Robiłem to w szkole na przerwach
A raczej nie nieobecność obecna
Na ławkach siedzimy do domu po lekcjach
Librus wszedł do szkoły szlaban na pcka
Pcn pierwsza ekipa za dziecka do dzisiaj z oligo nie oligocenka
Twój ziomek to gringo sprzedaje cię w tekstach
Raz mnie poryło że chciałem się wieszać
Miałem nie pisać więc ukryje w wierszach
Ciągle się spóźniam wstać sprawa ciężka
Ja nie przegrywam to wasza jest klęska
I robię co chciałem i będę to robił dopóki nie braknie powietrza
O 100 metrów dalej nawet jak chciałeś to twój styl memu nie dosięga
Jaki testament jak grzechy na stałe zaleją tu wszystkie osiedla
Życie za krótkie i tak się znów wkurwie
A ciągle tu mówie że nie chcę żyć w nerwach
Ciągle rozmyślam to jest sprawa pewna tylko pomaga mi dojść tu do sedna
Płuca padają a ja nie wymiękam
Coś was nie słychać za cicho jest scenka
Nie wiem co to wstyd i nie wiem co trema
W życiu lepiej dojebane DNA
Dopiero zaczynam a moja scena Od zera do setki Ferrari Carrera
Finezja w mych tekstach się ciągle rozwija
Robię tutaj więcej niż tylko nagrywam
Przejmuje tą scene ja wiem co to pr
Wizja po wypadku bestie obudziła
Nie tracę czasu i nie łapie mnie schiza
Dodaje tych bassów by poczuć ten klimat
Mam kilka asów co potnie jak piła
Jednak ulica czegoś nauczyła
Sound of the homies narazie zawijam