Back to Top

Dwanaście lat później Video (MV)




Performed By: Kalik
Length: 2:09
Written by: Kamil Kalicki




Kalik - Dwanaście lat później Lyrics
Official




Robię rap dla podwórek to nie zmienia się to w ogóle
Dla chłopaków i maniurek, gdy coś ich nurtuje
Dla nich wersy mantra, numer jak amulet
Kiedy gasną światła i ciemny jest tunel
Nie raz nam przychodzi mierzyć się z tym bólem
Chcemy coś wyjaśnić lecz nikt tego nie rozumie
Tak to czuje, Wśród plastiku lawiruje
Choć prognozy są ponure...tu bez kitu
Nie ma braw, nie ma praw, nie ma
Nawet racji bytu
Znów kreślone słowa, od zmierzchu do świtu
W cieniu celebrytów, jaskinie stalagmitów
Swoje działamy po cichu, poza gronem faworytów
Może kiedyś nagram album znowu wydam go w fizyku
Mówię patrząc w lustro Kalik - rapintrowertyku
Proces twórczy dziś na ustach wszelkiej maści interesów
Mechanicznie oddzielone mięso, przynętą rekinów biznesu
Wszystko bez sensu lecz nic bez znaczenia, hallo ziemia!
Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma
Płynę z nurtem gniewu, dziś samotnie bez ciśnienia
Niby trapy, nowe brzmienia ale zaczynają klepać ten sam schemat do znudzenia
Ślady na youtube pozostają po numerach
Gdy do nich powracam często dają do myślenia
Dwanaście lat temu wiele bym pozmieniał
To nie dla mnie czas, nie trafiam w gusta mass
Wolę rolę samotnika a nie za wszystkimi w ślad
Sam wyznaczam sobie własny szlak
Robię nie inaczej tylko tak i nie chodzi tu o hajs
Bo od zawsze to coś więcej niż jedynie tylko rap
Dosyć mam tych wszystkich z bólu dupy rad
Nie mów mi co powinienem robić i co grać
Klasyk w sercu mam
[ Correct these Lyrics ]

[ Correct these Lyrics ]

We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.




Robię rap dla podwórek to nie zmienia się to w ogóle
Dla chłopaków i maniurek, gdy coś ich nurtuje
Dla nich wersy mantra, numer jak amulet
Kiedy gasną światła i ciemny jest tunel
Nie raz nam przychodzi mierzyć się z tym bólem
Chcemy coś wyjaśnić lecz nikt tego nie rozumie
Tak to czuje, Wśród plastiku lawiruje
Choć prognozy są ponure...tu bez kitu
Nie ma braw, nie ma praw, nie ma
Nawet racji bytu
Znów kreślone słowa, od zmierzchu do świtu
W cieniu celebrytów, jaskinie stalagmitów
Swoje działamy po cichu, poza gronem faworytów
Może kiedyś nagram album znowu wydam go w fizyku
Mówię patrząc w lustro Kalik - rapintrowertyku
Proces twórczy dziś na ustach wszelkiej maści interesów
Mechanicznie oddzielone mięso, przynętą rekinów biznesu
Wszystko bez sensu lecz nic bez znaczenia, hallo ziemia!
Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma
Płynę z nurtem gniewu, dziś samotnie bez ciśnienia
Niby trapy, nowe brzmienia ale zaczynają klepać ten sam schemat do znudzenia
Ślady na youtube pozostają po numerach
Gdy do nich powracam często dają do myślenia
Dwanaście lat temu wiele bym pozmieniał
To nie dla mnie czas, nie trafiam w gusta mass
Wolę rolę samotnika a nie za wszystkimi w ślad
Sam wyznaczam sobie własny szlak
Robię nie inaczej tylko tak i nie chodzi tu o hajs
Bo od zawsze to coś więcej niż jedynie tylko rap
Dosyć mam tych wszystkich z bólu dupy rad
Nie mów mi co powinienem robić i co grać
Klasyk w sercu mam
[ Correct these Lyrics ]
Writer: Kamil Kalicki
Copyright: Lyrics © O/B/O DistroKid

Back to: Kalik

Tags:
No tags yet