[ Featuring Kieras, Bonny Larmes ]
Zasięg mam dwa zero trzy
Plus to gdzie dotrze słowo które daję na bit
Relację mi się mnożą no bo życie jest szkołą
Odważnie stawiam czoła gdy pojawia się zgrzyt
Czasem mam posrane dni
Bo wcześniej pewnie miałem znów niewyparzony ryj
Wymagane sprzątanie na błysk
Lizanie starych ran pamięć ze starych blizn
Patrzę na świat zastany i cierpię
Jeśli masz tak to prawdopodobnie się dogadamy
Nie umiem korzystać ani stać biernie
Przez pstrokatą bolszewię czuję się opluwany
Ten smutek pierdolony smutek
Bywa nie do zniesienia szczególnie na trzeźwo
Moja odpowiedzialność to moi ludzie
Żaden z nich mi nie mówił że mi tu nie będzie ciężko
Żeby przegnać lęk nie wystarczy przeżegnać się
Co trzeba zrobić to się dowiesz kiedy będziesz na dnie
Do tego czasu to że lepiej wiesz to nie jest grzech
To nie jest grzech tylko głupota tak jest sprawdziłem to wiem
Dość często męczą mnie zmory
Jakby zewsząd słyszę wtedy memento mori
Miewam lęki niewyjaśnione niechciane
Jakby mi coś do pokoju właziło przez ścianę
Budzę się ciemno patrzę na zegarek
Zasnąłem ledwo boję się spać dalej
Koszmary o których nie opowiem
Bo nie lubię kiedy mi ktokolwiek odpowiada swoje
Zwidy niby lekcje niejasne tajemnicze
Poza jawą ale jednak rozpieprzają mi dzień
I ten lęk przemieszany ze wstydem
Że widzę coś czego nie powinienem widzieć
Pocieszam się tym że pewnie wielu tak ma
I z milion takich jak ja a ludzi siedem miliardów
A życie to dar świat trwa jak trwał
I da radę nawet bez nas wbrew niedowiarkom
Żeby przegnać lęk nie wystarczy przeżegnać się
Co trzeba zrobić to się dowiesz kiedy będziesz na dnie
Do tego czasu to że lepiej wiesz to nie jest grzech
To nie jest grzech tylko głupota tak jest sprawdziłem to wiem