Ten track to żaden pierdolony hymn osiedla
Bo nie mam aspiracji by kurwa lśnić jak perła
Nie mam nadziei by zostać Buddą idiotów
Co ledwo odróżnią swoje gówno od honoru
Świrują uliczników, wokół byle pajace
I dla zasady kurwa tworzą kolejną zasadę
Ty weź posłuchaj, ty weź się nie wczuwaj
Widziałem zbyt wiele, byś zrobił na mnie wrażenie
Widziałem patologię, poczułem ją na skórze
Poznałem szybką forsę, zdradziłem pewną DUPĘ
Życie nabrało tempa, to wkręca jak komputer
Ty widziałeś mnie w Tv podobno było super
Nie potrzebuję wracać do najgorszych dni
Żeby udowadniać dziś cokolwiek takim jak ty
Ty nie szedłeś w moich butach, ty zamknij pysk
Bo twoje wyobrażenia są warte chuja lub nic
Latające talerze, w moim domu huk szła
Najebany ojciec wyrządził wiele zła
Też brakowało sosu na czwartym piętrze w bloku
Ale nie rapuję o tym by zdobyć respekt u ziomów
Masz na talerzu podane sto powodów
Dla których mógłbym być naprawdę kurwa zły
Zdrada, pieniądze, szybki seks, stres, alko
Władza, uzależniania, długi, wiesz, znasz to
Przemoc, kluby, wokandy moich ludzi
Kradzieże i fury, listy z nadzieją od nich z puchy
Powybijane szyby, rozboje, bijatyki
Przekręty, narkotyki kontra psy na ulicy
Ja i ty patrzymy sobie w twarz
Świat jest zły
Ja i Ty możemy coś z tym zrobić, albo nic
Ci goście to pic na wodę jak fotomontaż
Dziś napisaliby hymn, jutro okradną ziomka
Popatrz, popatrz
To siły rapu
Popatrz, popatrz
To siły rapu
Największy pokaz
Popatrz, popatrz
To siły rapu
Popatrz, popatrz
To siły rapu
Największy pokaz
Popatrz, popatrz
To siły rapu
Popatrz, popatrz
To siły rapu
Największy pokaz
Popatrz, popatrz
To siły rapu
Popatrz, popatrz
To siły rapu
Największy pokaz