Jedenaście
Skurwysynem dla wielu dla siebie nikim
Nikt o mnie nic nie wie odkąd codziennie bywam na wizji
Od lat już topnieję w świecie zmarnowanych ambicji
Nie znoszę ludzi wszyscy tacy sami a chcą inni
Być
Nie znoszę ludzi każdy chciałby coś ode mnie
Ja jestem tylko drzewem a upierdalają mi korzenie
Kolejny rozdział ja już w sobie nic nie zmienie
Znów nie czuję nic już tak bezzmiennie jest
Pogoń za własnym cieniem zgubiłem gdzie wyjście jest
O tym mówię sporo oh
Nazywacie doświadczeniem dla mnie bardziej to schorzenie
Wykopałem dla nas grób
Czy razem ze mną tam wskoczysz?
To mój problem że czasem
Zachowuję się jak obcy
Znowu widzę potwory proszę podaj prochy
Chodzę zagubiony jakbym nie mógł znaleźć dobrej strony
Stoisz między mną a światem
Który z nas jest bardziej chory?