Szyby w oknach dawno popękały
Wewnątrz czuć już tylko chłód
Ze ścian nam schodzi tynk
Spadają obrazy
W kuchni myszy zalęgły się
Przy stropie same pajęczyny
Prosiłam abyś ściągnął je
Dobrze wiesz, że boję się pająków
Więc nie dziw się, że przekraczam próg z obrzydzeniem
I nie zdziw się, gdy na głowę nam runie dach
Nie zdziw się, kiedy w szafie nie znajdziesz moich ubrań
Chcę uciec zanim gruzy przygniotą mnie
Ze snu mnie zrywa stęchła woń
Poranek straszy wrzaskiem kruków
One odlecą, a ja zostanę tu z pajęczynami
Lub wreszcie spakuję walizki
Więc nie dziw się, że przekraczam próg z obrzydzeniem
I nie zdziw się, gdy na głowę nam runie dach
Nie zdziw się, kiedy w szafie nie znajdziesz moich ubrań
Chcę uciec zanim gruzy przygniotą mnie
Więc nie dziw się, że przekraczam próg z obrzydzeniem
I nie zdziw się, gdy na głowę nam runie dach
Nie zdziw się, kiedy w szafie nie znajdziesz moich ubrań
Chcę uciec zanim gruzy przygniotą mnie