Back to Top

Strażacy - Leki Lyrics



Strażacy - Leki Lyrics




Ziomy marzą o hipotekach
Ja na tą samą receptę chciałbym więcej lekarstw dostać
W kolejce, prywatnie, NFZ to beka
I czekam, obserwując ten kliniczny krajobraz

Jest kwadrans przed południem
Zasłony skrywają okrutnie
Zakurzone szyby, które dzielą nas tu od nas wkrótce
Tych nas nad Wisłą przy blantach i wódce

Mniejsza, wzrok na damy z recepcji
Jak każdy, z tym, że większość stanowi sojusz tych ledwo ciepłych
Jedna odwzajemnia moje spojrzenie
Wiec jak ranny jeleń, oczy na buciki i rączki przy ciele

Zerkam na zegarek
Poźni się cholera, ale mam tę pewność, że się nie spóźniłem wcale
Wtem otwiera salę mi, lat trzydzieści parę i
Przygląda mi się bacznie jakby z niedowierzaniem

I stwierdza, że nadciśnienie to powinny mieć osoby stare
No, kurwa, niebywałe...

Gdzie moje leki, do diaska
W nocy będę pił i palił, a wie pani dorastam
Gdzie moje leki, do diaska
Chciałbym pić piwa, zjeść grzyba, rano mieć siłę jak amstaf

Wychodzę oburzony, bo jak to tak to
Się dziwić, że ktoś w moim wieku ma grubo ponad sto
Rozkurczowe, ze skurczowym jeszcze gorzej
W dodatku ostatni szlug mi się złamał gdzieś w połowie

O losie, ty co parszywych nagradzasz
Gdzie powaga, toć nie wypada takich mi tu dokładać zmagań
I niby wiem, ze perspektywy wąskie mam na zdrowie
Ale przepijam wódkę piwem życząc nam "na zdrowie!"

Gdzie moje leki, do diaska
W nocy będę pił i palił, a wie pani dorastam
Gdzie moje leki, do diaska
Chciałbym pić piwa, zjeść grzyba, rano mieć siłę jak amstaf
[ Correct these Lyrics ]

[ Correct these Lyrics ]

We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.




Ziomy marzą o hipotekach
Ja na tą samą receptę chciałbym więcej lekarstw dostać
W kolejce, prywatnie, NFZ to beka
I czekam, obserwując ten kliniczny krajobraz

Jest kwadrans przed południem
Zasłony skrywają okrutnie
Zakurzone szyby, które dzielą nas tu od nas wkrótce
Tych nas nad Wisłą przy blantach i wódce

Mniejsza, wzrok na damy z recepcji
Jak każdy, z tym, że większość stanowi sojusz tych ledwo ciepłych
Jedna odwzajemnia moje spojrzenie
Wiec jak ranny jeleń, oczy na buciki i rączki przy ciele

Zerkam na zegarek
Poźni się cholera, ale mam tę pewność, że się nie spóźniłem wcale
Wtem otwiera salę mi, lat trzydzieści parę i
Przygląda mi się bacznie jakby z niedowierzaniem

I stwierdza, że nadciśnienie to powinny mieć osoby stare
No, kurwa, niebywałe...

Gdzie moje leki, do diaska
W nocy będę pił i palił, a wie pani dorastam
Gdzie moje leki, do diaska
Chciałbym pić piwa, zjeść grzyba, rano mieć siłę jak amstaf

Wychodzę oburzony, bo jak to tak to
Się dziwić, że ktoś w moim wieku ma grubo ponad sto
Rozkurczowe, ze skurczowym jeszcze gorzej
W dodatku ostatni szlug mi się złamał gdzieś w połowie

O losie, ty co parszywych nagradzasz
Gdzie powaga, toć nie wypada takich mi tu dokładać zmagań
I niby wiem, ze perspektywy wąskie mam na zdrowie
Ale przepijam wódkę piwem życząc nam "na zdrowie!"

Gdzie moje leki, do diaska
W nocy będę pił i palił, a wie pani dorastam
Gdzie moje leki, do diaska
Chciałbym pić piwa, zjeść grzyba, rano mieć siłę jak amstaf
[ Correct these Lyrics ]
Writer: Tomasz Buga
Copyright: Lyrics © O/B/O DistroKid

Back to: Strażacy



Strażacy - Leki Video
(Show video at the top of the page)


Performed By: Strażacy
Length: 3:25
Written by: Tomasz Buga
[Correct Info]
Tags:
No tags yet