Dzieciaki jakby mniej przykre są
W kieszeniach kitrają ambicje, ziom
Życie to cykle, co z siebie dajesz
To do ciebie wraca, zwykle
Niebo to abstrakcja, nie żaden limit
To słabości czynią nas bardziej ludzkimi
Postęp nie jest powodem do obaw
Strach przed prądem, weź bój się boga
Od dwudziestu lat budujemy skansen
Każdy ma mieć hajs i spore szanse
Utopie traktuję z dystansem jak większość
Choć ta ostatnio ponoć okupuje Wiejską
Kiedy kraj nie zaskakuje frekwencją
Mamy pewność, że przeciętność wzrźnie
Coraz mniej jest mi wszystko jedno, kiedy
Znajomym gestom towarzyszy odzew
Coraz mniej jest mi wszystko jedno
Skoro bezpośrednio koreluję z giełdą
Coraz mniej jest mi wszystko jedno
Skoro dywidendą jest obskoczyć wpierdol
Cały kraj proszę na przód marsz
Praca w IT, nasz Święty Graal
Geeki wszystkim się śmieją w twarz
Opłata krwią lub Mastercard
Się nie boję świata, się boję ludzi bardziej
Skoro ja mam inni też mieć mogą wyobraźnię
Na poważnie, tym razem na poważnie
Nienawidzę samotności, choć mi z ciszą raźniej
Coraz mniej jest mi wszystko jedno
Skoro bezpośrednio koreluję z giełdą
Coraz mniej jest mi wszystko jedno
Skoro dywidendą jest obskoczyć wpierdol