Wciąż myślę o tym co dla ciebie znaczę
Swoją niepewność strachem tłumaczę
Nie chcę udowadniać jak zależy mi
Zabiorę cię na kawę albo romantyczny film
Nie przejmuj się tym co mówią inni
Przecież inni nie są niewinni
Niech ten kto bez grzechu rzut kamieniem wspomni
Jesteśmy tak podobni, na pewno nie bezbronni
Chciałbym cię zabrać na miłosny koncert
Lecz miłości nie ma, są tylko pieniądze
Widzę w twych oczach wartości tonące
Miłości nie ma, ale są pieniądze
Marzenia o ulicy bruk roztrzaskane
Marzenia przez ulicę zweryfikowane
Nie chciałaś rozumieć o co cię proszę
Lepsza namiętność jest w kiosku za grosze
Miałaś moje pełne zaufanie
Ale nie, nie, nie, nie zasługujesz na nie
Jak motyl bez skrzydeł larwę udajesz
Bezwstydnie światu siebie oddajesz
Chciałbym cię zabrać na miłosny koncert
Lecz miłości nie ma, są tylko pieniądze
Widzę w twych oczach wartości tonące
Miłości nie ma, ale są pieniądze
Trochę jak u Grabaża, ale bardziej z automatu
Wyciągasz dłoń po bukiet z bankomatu
Nie oczekujesz już żadnej troski
Masz od tego trzy słowa: Narodowy Bank Polski
Nadzieje rozwiewasz na miłość szacunek
Nie oczekuj na żaden ratunek