Pierwsze drzewko szczerniałe i chude
Skurczone i małe
W nienawistną, zmarzniętą, złą grudę
Korzenie wbijało
Nie liczyło, że ktoś mu owinie
Na zimę pień ciepło
I tak żyjąc na mroźnej równinie
Przywykło, okrzepło
Ach, gdzie wzrosło to drzewko spytacie
Los wiodąc tak marny?
Ono wzrosło, kochani, w klimacie
Polarnym
Drugie drzewko wyrosło, aż miło
Wysmukłe i wiotkie
Kwiaty wielkie i piękne rodziło
Owoce przesłodkie
Trwóg nie znało, gdy wietrzyk szeleścił
A czemu? Wiadomo
Temu drzewku byt szczęsny określił
Beztroską świadomość
Ach, gdzie wzrosło to drzewko? Spytacie
Dziewczynko, chłopczyku
Ono wzrosło, kochani, w klimacie
Tropiku
Trzecie drzewko uschniętym kikutem
Ku niebu sterczało
Spalinami i smogiem zatrute
Z pragnienia konało
W miejskim parku ostatnią nadzieję
Straciło do reszty
Deszczyk ufał - dozorca podleje
Dozorca, że deszczyk
Ach, gdzie wzrosło to drzewko? Spytacie
Też macie pytania
Ono wzrosło, kochani, w klimacie
Wzajemnego zaufania