Była taka niewinna, trochę naiwna
Zazdrosna, trochę sprośna
Piękna, taka zmienna
Była taka cudowna, taka dosłowna
Chciałbym ją ukochać
Chciałbym móc spróbować
Wiedzieć jak jej doznać
Ale nic nie mogę już wskórać
Może dlatego czasem łatwiej mi powiedzieć
Wybacz, dziś znów nie jestem sobą
Chyba boję się tego, co chcesz mi powiedzieć
Bliskość jest moją zmorą
Nie wiem czy prawdy o mnie chcesz się dowiedzieć
Wybacz, dziś znów nie jestem sobą
Chyba boję się tego, co chcesz mi powiedzieć
Bliskość jest moją zmorą
Nie wiem czy prawdy o mnie chcesz się dowiedzieć
Jestem zagubiony sam w sobie jak dziecko we mgle
Nie chcę więcej czuć koszmarów
Powiedz mi gdzie jest jeszcze miejsce dla takiego samotnego mnie
Jeżeli się nie zmienię
To smutek i tak mnie zgniecie
Przecież nie zaprzeczę, że cierpienie mnie nie zwiedzie
Wybacz, dziś znów nie jestem sobą
Chyba boję się tego, co chcesz mi powiedzieć
Bliskość jest moją zmorą
Nie wiem czy prawdy o mnie chcesz się dowiedzieć
Wybacz, dziś znów nie jestem sobą
Chyba boję się tego, co chcesz mi powiedzieć
Bliskość jest moją zmorą
Nie wiem czy prawdy o mnie chcesz się dowiedzieć
Po prostu chciałem tylko przetrwać
Nie chciałem znowu nas zdradzać
Czy kiedykolwiek chciałaś mnie poznać
Chciałaś naprawdę zostać
No powiedz czy chciałaś naprawdę zostać
Czy kiedykolwiek chciałaś mnie poznać
Znowu leżę i jest mi zimno
Chociaż za oknem jest widno
To nie widzę nic poza mrokiem
Nie sięgam dalej wzrokiem
Niż do własnego cierpienia
I nic tego nie zmienia
Zasnę w bólu i chłodzie
Przynajmniej ze sobą w zgodzie
Piekło to ja, który nie jest już sobą
Nigdy z tobą
Wybacz, dziś znów nie jestem sobą
Chyba boję się tego, co chcesz mi powiedzieć
Bliskość jest moją zmorą
Nie wiem czy prawdy o mnie chcesz się dowiedzieć
Wybacz, dziś znów nie jestem sobą
Chyba boję się tego, co chcesz mi powiedzieć
Bliskość jest moją zmorą
Nie wiem czy prawdy o mnie chcesz się dowiedzieć