Back to Top

Strażacy - Deficyty Lyrics



Strażacy - Deficyty Lyrics




Chcę myśleć normalnie, chyba niedobrze
Nim zasnę liczę elektryczne owce
Od zawsze chciałem być prawdziwym chłopcem
Daj ognia mi, muszę ostudzić emocje

Nie chce zawdzięczać niczego
Jak dają to bierz nie ma w tym nic złego, wiesz
Raczej kwestia tego jak zostałem wychowany
Czuję się zobowiązany lizać tylko własne rany

Ludzie są dla mnie niewidoczni
Otaczają mnie miliardy szarych słońc i
Nie rusza mnie rzeka krwi i kości
Doskwiera mi deficyt autentyczności

Jeśli tam jest lepiej to weź i zostań
Skoro nie masz do kogo wracać ponoć
I skoro, nie potrafisz doceniać rozstań
Brakuje Ci powodu, więc znów zataczasz koło, a ja...

Wkręcam sobie złe myśli
Nie wiem która pora jest
Sklejam kawałki niezdrowej ambicji
I zatapiam się znowu w niej

Nie mam żalu do nikogo, poza mną samym
Bo nie mam czasu dla nikogo, poza mną samym
Nie wiem na chuj to piszę, przecież się nie znamy
Najwięcej wiedzą o mnie loopy i te cztery ściany

Spisuję często przemyślenia w wersy
Jakoś potrzebuję pętli, żeby rozwiązać język
Rzadko się odzywam, bo globalny ruch społeczny
Tolerancyjna komuna wdusza kneble w gęby

Dźwięki mnie chłoną, jak ocean łap tych co
Nie dają z siebie nic, a chcą z innych zerwać wszystko
Mam w sobie więcej niż oni chcieliby mieć
Dlatego znowu płynę, dlatego znowu płynę

Nie próbuj mnie uczyć mojego życia
Gdy sam mam problem z tym co jest dla mnie ważne
Zwłaszcza, że mam niewygodny zwyczaj
I zazwyczaj mówię prawdę

Wkręcam sobie złe myśli
Nie wiem która pora jest
Sklejam kawałki niezdrowej ambicji
I zatapiam się znów w niej

A wokół mnie deficyty, deficyty
Wokół mnie deficyty, deficyty
Wokół mnie deficyty, deficyty
Deficyty wokół mnie
[ Correct these Lyrics ]

[ Correct these Lyrics ]

We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.


We currently do not have these lyrics. If you would like to submit them, please use the form below.




Chcę myśleć normalnie, chyba niedobrze
Nim zasnę liczę elektryczne owce
Od zawsze chciałem być prawdziwym chłopcem
Daj ognia mi, muszę ostudzić emocje

Nie chce zawdzięczać niczego
Jak dają to bierz nie ma w tym nic złego, wiesz
Raczej kwestia tego jak zostałem wychowany
Czuję się zobowiązany lizać tylko własne rany

Ludzie są dla mnie niewidoczni
Otaczają mnie miliardy szarych słońc i
Nie rusza mnie rzeka krwi i kości
Doskwiera mi deficyt autentyczności

Jeśli tam jest lepiej to weź i zostań
Skoro nie masz do kogo wracać ponoć
I skoro, nie potrafisz doceniać rozstań
Brakuje Ci powodu, więc znów zataczasz koło, a ja...

Wkręcam sobie złe myśli
Nie wiem która pora jest
Sklejam kawałki niezdrowej ambicji
I zatapiam się znowu w niej

Nie mam żalu do nikogo, poza mną samym
Bo nie mam czasu dla nikogo, poza mną samym
Nie wiem na chuj to piszę, przecież się nie znamy
Najwięcej wiedzą o mnie loopy i te cztery ściany

Spisuję często przemyślenia w wersy
Jakoś potrzebuję pętli, żeby rozwiązać język
Rzadko się odzywam, bo globalny ruch społeczny
Tolerancyjna komuna wdusza kneble w gęby

Dźwięki mnie chłoną, jak ocean łap tych co
Nie dają z siebie nic, a chcą z innych zerwać wszystko
Mam w sobie więcej niż oni chcieliby mieć
Dlatego znowu płynę, dlatego znowu płynę

Nie próbuj mnie uczyć mojego życia
Gdy sam mam problem z tym co jest dla mnie ważne
Zwłaszcza, że mam niewygodny zwyczaj
I zazwyczaj mówię prawdę

Wkręcam sobie złe myśli
Nie wiem która pora jest
Sklejam kawałki niezdrowej ambicji
I zatapiam się znów w niej

A wokół mnie deficyty, deficyty
Wokół mnie deficyty, deficyty
Wokół mnie deficyty, deficyty
Deficyty wokół mnie
[ Correct these Lyrics ]
Writer: Tomasz Buga
Copyright: Lyrics © O/B/O DistroKid

Back to: Strażacy



Strażacy - Deficyty Video
(Show video at the top of the page)


Performed By: Strażacy
Length: 7:02
Written by: Tomasz Buga
[Correct Info]
Tags:
No tags yet